wtorek, 11 stycznia 2011

   Znalezienie miejsca na ziemi jest trudne, to pewne. Czy warto się poświęcić i zamieszkać tam gdzie zawsze ktoś tego pragnął? Cóż, to skomplikowane. Nie zastanawiałem się nad Stanami, nigdy nie myślałem o nich poważnie. Nie ciągnęło mnie do nich, bo i po co? Amerykański sen do mnie zupełnie nie przemawia. Przeraża mnie ich podejście do prawa, to że policjant musi wiedzieć wszystko, nawet jaki kolor masz majtek i akurat dlaczego we wtorki są zielone, obsesja na punkcie narodowości i patriotyzmu. Ogólnie mówiąc Amerykanie zawsze kojarzą mi się źle. Rozumiem że stereotypy stereotypami, ale jakoś nie chcę uwierzyć że inaczej to wygląda gdy się tam już jest. Gdybym mógł to tłumaczyłbym sobie, że nie mogę tam po prostu pojechać, bo nie dostanę wizy, ale dostanę ją bo mam tam rodzinę, więc to nie może być wykręt. Nie boję się wyjazdu, chyba po prostu nie chcę tam jechać. Nie lubię takiego klimatu, nie cierpię prostych dróg, braku zakrętów, monotonności. Te wszystkie cechy kojarzą mi się z Ameryką.
  Cóż z tego, że ja znalazłem sobie zajęcie od października, skoro Magda cały czas powtarza że pakujemy się we wrześniu i znikamy. Nie wiem, czy potrafię powiedzieć, nie akurat w tej kwestii. Powinna poczekać? Może ja powinienem zmienić plan? Te życiowe pytania, zaczynają mnie dobijać, co więcej męczyć. Ileż można być tak niepewnym i na walizkach? To się musi skończyć i to jak najszybciej.

niedziela, 2 stycznia 2011

   Kilkanaście godzin temu każdy z nas stał się starszy, czy taki się czuje? No cóż, fakt że w tym roku przypadają moje 20 urodziny trochę mnie przygnębia. Parę lat wcześniej miałem inne plany, inne pragnienia i widziałem się w zupełnie innych rolach. Życie jednak pokazało i zapewne jeszcze nie raz pokaże, że plany, a realizacja to dwie różne sprawy
   Jasne że nie będę się ciął z tego powodu, bo przecież nie o to w tym chodzi jednak pozostał ten niesmak. Ta gorycz, że nie udało mi się zapanować nad wszystkim. W tym miejscu zazwyczaj zacząłbym szukać winnych, ale nie tym razem. Mam świadomość tego że nikt mi w tym nie "pomógł". Do wszystkiego doszło bo nie miało wyjścia tylko i wyłącznie moja wina. Taak, świadomość popełniania błędów opanowałem już do perfekcji, teraz pora coś zmienić w ich kwestii.