wtorek, 15 stycznia 2013

W nowym roku byłem już chory na nieprawdopodobnie egzotyczną morderczą chorobę, która prawie wytargała moje serce w wieczne objęcia Morfeusza. Poza tym uroczym zupełnie pozbawionym sensu zjawiskiem fonetycznym z mitologi nie stało się nic. No może poza tym że Kraków jednak nie jest tym cudownym, gościnnym miejscem co na początku, a mieszkanie w rynku okazuje się jednak cudowne poza aspektami właścicielki a raczej jej niedojebanej księgowej i innych podległych jej ludzi oraz arktycznymi temperaturami spowodowanymi oszczędzaniem na ogrzewaniu. Fakt, że co miesiąc "tracimy" pieniądze które można by przeznaczyć na coś zupełnie innego dało nam do myślenia. To myślenie nie trwało długo, a jednak wnioski są. Wyprowadzka w trybie szybszym niż się spodziewaliśmy czyli późną wiosną. 

Wolna kwota od podatku pozwala mi na większe pole do popisu jeżeli chodzi o ENVY & Charm jednak nie aż takie żebym mógł za to kupić C30... No ale metoda małych kroków nadal będzie obowiązywać i czy sam, czy z czyjąś pomocą osiągnę to co chcę. Znacie mnie przecież. W tym tygodniu zaczynam pracę nad czymś naprawdę spektakularnym, a przynajmniej tak ma to wyglądać w efekcie końcowym. Niecodziennie szyje się sukienkę z czarnego szyfonu do samej ziemi. Oby się udało. I obym szył więcej takich rzeczy, bo naprawdę to cieszy. Swoją drogą samo szycie daje cholerną satysfakcję, a zrobienie czegoś z kawała materiału sprawia diabelną przyjemność. Bluza którą zrobiłem dla siebie jest dokładnie taka jak sobie ją wyobrażałem i służy bardzo dobrze, idealnie na te zimowe dni.