niedziela, 25 listopada 2012

popadając w strach przed stawieniem czoła życiu tracimy wszystko

pora to zmienić,
pora zacząć wszystko od nowa.
znowu.

tym razem tak jak powinno to wyglądać od początku
dokładnie i bez dróg na skróty.

czwartek, 8 listopada 2012

mur


Siedząc człowiek może wiele. Tak przynajmniej mi się wydawało. Okazało się że zawsze znajdzie się ktoś kto stwierdzi że jest inaczej. Moja dotychczasowa kariera dobiegła szybkiego ale i spodziewanego przez wszystkich końca, cóż taki system. Nie pozostało nic jak znowu usiąść i… No właśnie i co?

Przyzwyczajam się na nowo do tego, że życie niestety nie jest proste - jest cholernie trudne. Szczególnie gdy zostajesz z problemami sam. Nie mam nikomu za złe, tu nie chodzi o to. Sam tworzę mur wokół siebie, który jest czymś pomiędzy obojętnością a paranoją. Nie potrafię go zburzyć, nigdy nie potrafiłem. Zawsze pojawiał się gdy stałem na zakręcie swojego marnego życia. Zupełnie jakby chronił mnie przed wypadnięciem z niego, ale i powrotem na utwardzoną drogę.  Nigdy specjalnie nie rozwodziłem się dlaczego tak jest. Ciężko mi cokolwiek wnioskować z dotychczasowych sytuacji.

Myślę o różnych rzeczach. O ludziach których spotkałem, o miejscach które odwiedziłem. Teraz dopiero, po jakimś czasie zauważam ile z tych chwil było bezwartościowo straconych.  Nie doceniałem tego co miałem, tracąc czas na zupełnie niepotrzebne fragmenty. Tracąc powoli wszystko.
Nie wiem co dalej. Nie znam swojej drogi. Nie mam pomysły na siebie. Wypaliłem się, a przynajmniej na razie tak najłatwiej jest mi wytłumaczyć swoją.. No właśnie swoje co?

Brak wiary w siebie to moja kula u nogi. Brak wiary w możliwości to grzech ludzi starszych. Brak realizmu to jej problem. Tak oto, kończy się mój monolog. Bez puenty, bez zakończenia pozytywem. Bez pomysłu co dalej.