Człowiek czekając na cud w
nieprawdopodobny sposób może się zestarzeć. Nim się obejrzy jego życie
przeminie, a w raz z nim zdrowie i hart ducha. Powoli bez znaczącego uczucia,
wypali się do cna, a później po prostu odejdzie. Pytanie gdzie i w jaki sposób?
Cóż, każdy sam może sobie na nie odpowiedzieć . Sam jeżeli miałbym się nad tym
zastanowić i wyrazić swoje zdanie, to myślę że nie ma tam już nic. Człowiek
gaśnie, zamyka oczy i już nic więcej się nie dzieje. Nastaje cisza. Totalna.
Bezkresna.
Czy
żałuje swoich dotychczasowych decyzji? Chyba nie – przynajmniej na razie. Nikt
nie obiecywał łatwego życia, pławiąc się w luksusach, o nie. Natomiast to inna
historia dążyć do tego by było coraz lepiej. Tutaj też dochodzę do sedna tego
co piszę. Trzeba iść ciągle do przodu i nie oglądać się za siebie. Im więcej
myślę na temat tego co się dzieje tym bardziej zastanawiam się jak to zmienić
żeby było jeszcze lepiej. Nie wiem czy to chora ambicja, czy po prostu rutyna
życia, ale mam potrzebę ciągłych zmian. Chciałbym wreszcie zająć się sobą, tym
co lubię i w 100% się temu oddać. Pytanie tylko czy damy radę z tego żyć tak
jak teraz?
Początki
bywają trudne, dlatego też pracuję tam gdzie pracuję. Robię to co uważam, że
potrafię. Rzecz w tym, że to potwornie nudne. Nigdy nie myślałem, że można być
tak znudzonym w ciągu dnia, pięć dni w tygodniu przez 7,5 godziny. Jak
najszybciej muszę to wszystko zmienić, stać się panem własnego dnia. Wiem to
ambitne. Zbyt ambitne…