piątek, 28 grudnia 2012

Święta minęły, końca świata nie było, ja nadal żyję, a świat kręci się dalej.

Dołuje mnie fakt że potrzebuje gotówki na ruszenie z większym impetem niż 2 sukienki i bluzka. Irytuje mnie pogoda która blokuje zdjęcia kolejnych ubrań. Denerwuje mnie tkwienie w tym małym miasteczku i słuchaniem jak to jest źle. Chcę już wrócić do krk, chcę szyć i starać się nie martwić co dalej. Chociaż ciężko będzie to robić mając świadomość że zbyt wiele bez firmy nie zrobię. Jasne że początki bywają trudne, a słuchanie ciągłego pospiesz się, nie mamy na to pieniędzy, zejdź na ziemie wcale nie pomaga, ale ja naprawdę zaczynam wierzyć w to, że to się może udać. Nie od razu, ale metoda małych kroków powinna zadziałać.

Tylko skąd wziąć pieniądze na "inwestycje"...
tylko skąd...