Gorsze, będzie to co się stanie jeżeli niedajbożeomójbożegdziejesteś dostanę tą pracę już teraz. Nie mamy nic znalezione, nie mamy nic wymyślone. Liczyłem na to, że trochę potrwa zanim ktoś zacznie dzwonić. Kiedy widzę na telefonie obcy numer boję się odebrać, bo albo dzwonią z banku i proponują mi kredyt lub złotą kartę kredytową, albo to morderca, albo gość z głosem hipnotyzera który namawia mnie do rozmowę o pracę 13 w piątek. Nadal uważam że ludzie są fałszywi i robią tylko pod siebie (dosłownie i w przenośni), ale czy będę wstanie powiedzieć komuś to co chce usłyszeć? Przez telefon powiedziałem takie głupoty, że chyba nawet na egzaminie z historii sztuki takiej wielkiej wody nie lałem.
Czuję że powoli idzie w lepszą stronę, tylko że w tym wszystkim nie widzę miejsca na E&C, a to przecież to miało być moim głównym źródłem dochodu. Mam cholerne wyrzuty sumienia, bo teraz nawet nie mogę pomarzyć o tym żeby coś uszyć, bo albo nie mam czasu, albo nie mam ochoty, albo nie mam kasy, albo nie mam czasu a mam kasę. Miejmy nadzieję, że to zmieni, bo to naprawdę może się udać.
Czasami, ale naprawdę tylko czasami, mam ochotę usiąść i nie myśleć. O niczym. O nikim. być znowu tym gościem, co się niczym nie przejmował i miał cały system głęboko w dupie. Który wychodził rano ze słuchawkami na uszach i szedł przed siebie. Jednak to chyba już nie wróci, wiek i sytuacja nie pozwala na taki obrót spraw.