wtorek, 22 listopada 2011

Ed znowu się rozwodzi nad życiem

                    Przechadzając się ulicami pełnymi obcokrajowców, biedaków, szkolnych prymusów i wielu innych, zastanawiam się czy są w swoich rolach szczęśliwi. Czy to co obecnie robią cieszy ich, czy mają plany, czy chcą tak żyć do końca. Odczuwam niepokój o przyszłość. Cholernie boję się jutra, tego co czeka za drzwiami. I nie rozumiem dlaczego to cholery przez wizjer widać tylko ciemność. Jakby los igrał ze mną zatykając paluchem obraz. Jestem zmęczony. Męczą mnie ludzie którzy mają same problemy. Męczą mnie ludzie którzy nie widzą sensu w tym co robią, ale z drugiej strony niczego nie chcą zmienić, bo to wymagałoby? No właśnie czego? Zmiany obecnego stanu na lepszy(/gorszy). Mimo to zmiany. Jeżeli jest źle to czemu akurat musi być gorzej? Co ma człowiek do stracenia, jeżeli nie ma "już nic".
                    No właśnie. Nie ma już nic - Jest tylko pustka i kilka groszy w kieszeni. Pora na zmiany. Po raz kolejny rzucę się na głęboką wodę i mam nadzieję że wreszcie się uda. Słodki smak niezależności jest moim motorem napędowym. Nuta satysfakcji podbita dumą. Przekonanie, że to właśnie chcę robić. Jeszcze nigdy nie byłem tak pewien zmian. Pozostaje mi tylko w połowie grudnia rozpocząć walkę z systemem papierowo-prawnym i nic innego nie stoi na mojej przeszkodzie... Chciałbym cały czas być tego pewien jak teraz. Jednak co jakiś czas gdzieś w tyle głowy rośnie myśl, że to wszystko i tak bezsensu. Szybko się jej pozbywam ale nie przeczę. Gdzieś tam jest. Z drugiej strony jestem mistrzem w zamiataniu problemów pod dywan, staram się tym nie przejmować i już.
                   Chciałbym podziękować za to, że nikt mnie nie wyśmiał i że wierzycie we mnie. Potrzebowałem tego jak nigdy, a każde kolejne pytanie o to jak mi idzie jest budujące. Dziękuję. Nie pozostaje mi nic innego, jak ruszyć się z tego niewygodnego czarnego krzesła i zacząć myśleć nad nazwą (dobra, robię to od 2miesięcy, ale to naprawdę trudne), logo i całą piarowską otoczką tego przedsięwzięcia. Przez ostatnie tygodnie nauczyłem się też nowej rzeczy - choćbyś miał najgłupsze i najbardziej nieprawdopodobne lęki i marzenia, to podziel się z nimi z innymi. To naprawdę pomaga. Tak. To naprawdę pomaga...


dziękuje Wam