piątek, 9 grudnia 2011

przeciwko systemowi

   Ponieważ wszystkie dobre pomysły podobno przychodzą do głowy w łazience właśnie tutaj postanowiłem napisać co mam teraz w głowie. Może automatycznie ze względu na "wyniosłą atmosferę" tego miejsca zabrzmię chociaż raz bardziej inteligentnie niż zwykle? Cóż. Po tym co właśnie napisałem i przeczytałem głośno moje marzenia o inteligentnej wypowiedzi legły w gruzach.
   
    Dowiedziałem się kilka dni temu, że nie wszystko będzie takie proste. Moi drodzy, jeżeli chcesz założyć firmę musisz przygotować się na:

a) robisz to bez niczyjej pomocy
b) liczysz na szczęście
c) wierzysz w cuda?

Jeżeli mam być szczery to chciałbym bez niczyjej łaski unieść się honorem i dumą i zrobić to wszystko samemu. Bez proszenia się państwa/unii. Bo tak jest po pierwsze szybciej, a po drugie widmo zwrotu bezzwrotnej dotacji rozpływa się we mgle.

   Prawdę mówiąc to obawiam się tych wszystkich papierzysk, paragrafów, przepisów i deklaracji. Dlatego też chyba zdecyduję się na tą trudniejszą drogę.

Znowu chciałbym stąd uciec. Jak najdalej i jak najszybciej. Nie pozostaje mi nic innego jak podjąć decyzję i się jej trzymać choćby nie wiem co. Im jestem starszy (a ostatnio uświadomiłem sobie że niedługo kończę 21lat (pewnie niektórych to śmieszy)) tym bardziej chcę coś zmienić i zbuntować cały świat przeciwko choremu systemowi. Czy to są jakieś destrukcyjno-terrorystyczne zapędy?

2 komentarze:

Grzesiek pisze...

Nie! To raczej utopijny plan towarzyszący ludzkości od dawien dawna. Utopijny, niestety.

Cały czas śledzę i mimo, że dawno nie pisałem na blogu, trzymam kciuki, żeby się udało. I nie uciekać, nie uciekać.

(Taak, na mnie łazienka działa twórczo...)

Anonimowy pisze...

zapędy wydają się całkiem oczywiste wobec zastanej sytuacji ;)

Prześlij komentarz